Już po raz dziesiąty miasto czerwonej cegły zamieniło się w kulturalną i artystyczną stolicę Polski - w dniach 21 - 25 września 2018 r. odbyła się jubileuszowa edycja Festiwalu M{i}aSTO Gwiazd w Żyrardowie. Przez ostatnie dziesięciolecie gośćmi wydarzenia byli przedstawiciele świata kultury, sztuki, a także showbiznesu, m.in.: Krystyna Janda, Jerzy Owsiak, Grzegorz Miecugow, Maciej Stuhr, Tomasz Raczkowski, Andrzej Grabowski, zespół Lao Che, Andrzej Pągowski, Roma Gąsiorowska, Anna Seniuk, Janusz Gajos i wielu, wielu innych. Nie mogło tam zabraknąć kilku przedstawicieli Warszawskiej Szkoły Reklamy! Zachęcamy Was do przeczytania relacji naszej fotografki - Gabrieli Lubowickiej oraz do obejrzenia jej galerii zdjęć z tego wydarzenia.
We wrześniu miałam okazję uczestniczyć w dwóch dniach interesującego festiwalu, który na stałe wpisał się w kalendarz imprez kulturalnych miasta Żyrardów. Co prawda większość przedstawień, wystąpień, a także pokazów oglądałam przez wizjer aparatu, ale mimo to czułam się ich uczestniczką.
To była moja pierwsza wizyta w mieście Żyrardów i na pewno nie ostatnia. Architektura tego miasta po prostu mnie zachwyciła, wszędzie znajdują się pofabryczne budynki z czerwonej cegły. Jak się okazało, Festiwal M{i}aSTO Gwiazd również odbywał się industrialnej przestrzeni - przypominało mi to nieco Łódzki Off… Bielnik to obiekt, który kiedyś pełnił funkcję przemysłową – tak jak większość budynków znajdujących się w tym mieście.
Atrakcje rozłożone na dwa dni były mocno skondensowane. Miałam okazję uczestniczyć w debacie dotyczącej między innymi finansowania kultury przez samorządy, kilku koncertach (w tym niezwykle bajecznym i wzruszającym jazzowym impro), występach tanecznych, a także, co ciekawe, w wyborach Miss i Mistera Ziemi Żyrardowskiej 2018.
Przestrzeń, w której odbywały się występy i wystawa była stanowczo za mała, dlatego też organizatorzy nie mogli pozwolić sobie na wszystkie zaplanowane wcześniej ekspozycje. Ale to co zobaczyłam zdecydowanie mnie porwało! Największe wrażenie zrobiła na mnie wystawa pod tytułem „Strefa” Kacpra Ziółkowskiego. Otwarta przestrzeń galerii wypełniona światłem wpadającym przez duże okna w połączeniu z mniejszymi oraz większymi obrazami stworzyła w całości coś magicznego. Za pierwszym razem, gdy weszłam do pomieszczenia, dosłownie zaparło mi dech w piersi. Szkoda, że wystawa znajdowała się na terenie budynku, który był nieoznakowany, o mały włos nie dowiedziałabym się o jej istnieniu.
Do samych wystąpień nie mam żadnych zastrzeżeń, jednak widać było pewnego rodzaju niedociągnięcia. Ale tak już jest, kiedy wszystko dzieje się na żywo i wydaje mi się, że te “wpadki” są czymś, co wyróżnia ten festiwal spośród wielu innych. Wolontariusze byli naprawdę przemili i pomocni i tworzą niezwykle miłą, wręcz rodzinną atmosferę, dzięki której wszystkie niedociągnięcia znikają. Wielu mieszkańców Żyrardowa zebrało się w jednym miejscu, żeby móc zobaczyć oraz wesprzeć młodych ludzi, bo jednak rozwój, spełnianie marzeń to coś, co powinno się promować i rozpowszechniać!
Nie samą kulturą i sztuką żyje człowiek. Przy całodniowym Festiwalu, odwiedzającym zaostrza się apetyt. I tu niestety jeden minus, o którym muszę wspomnieć: brak jakiegokolwiek poczęstunku, nawet płatnego (pierwszego dnia zorganizowano jedynie grill). Na szczęście z drugiej strony budynku znajduje się nowo otwarty klub/pub, w którym można było zaspokoić głód i pragnienie.
Cały festiwal oceniam na mocną czwórkę - mimo niedociągnięć organizacyjnych, bawiłam się bardzo dobrze. Przez te dwa dni miałam możliwość zobaczyć i wysłuchać niesamowitych ludzi, których łączy sztuka, chęć działania i niesamowita radość z tego, że są mieszkańcami Żyrardowa!
Tekst: Gabriela Lubowicka